Domowe narodziny Stefanka
NOC CUDU
8.01 – Wyczekany dzień a w zasadzie noc narodzin naszego synka w naszym domu, w towarzystwie cudownych kobiet – Karolina Kardasz i Kasia Złowocka.
Po kilku dniach skurczy przepowiadających poczułam, że te które towarzyszyły mi od rana są inne, bardziej rozległe i dotkliwe.
Dzień spędziliśmy na spacerowaniu w śnieżnej aurze w naszej leśnej wsi, na pieczeniu maślanej chałki, szykowaniu obiadu i innych zwyczajnych przyjemnościach.
Po południu zdecydowaliśmy, że nasze córki będą nocowały u dziadków – oboje mieliśmy przeczucie, że cud narodzin wydarzy się tej nocy.
O 20.00 zdecydowaliśmy się zaprosić do nas Kasię, żeby mnie
poobserwowała i stwierdziła czy poród się zaczyna czy to wciąż rozbieg przed właściwą akcją.
Miałam wtedy skurcze mniej więcej co 10 minut.
Po swobodnym czasie rozmów Kasia zaproponowała mi 30 minutową kąpiel.
Po kąpieli uznała, że powinniśmy spróbować się przespać, a jeśli skurcze nabiorą mocy spotkamy się ponownie.
Zanim jednak wyszła nastąpił przełom. Skurcze się nasiliły i zagęściły.
W niedługim czasie dołączyła do nas Karolina.
Mój mąż zajął się szykowaniem basenu, a dziewczyny towarzyszyły mi przy skurczach i od razu pojawiła się myśl w mojej głowie – każdy skurcz ma znaczenie i trzeba go dobrze wykorzystać! Kasia i Karolina nieustannie dodawały mi otuchy i powtarzały, że świetnie sobie radzę. Atmosfera była spokojna a jednocześnie pełna uśmiechu i humoru. Maciej rozbawiał nas wesołymi komentarzami, które do dziś powtarzamy przywołujac chwile z tamtej nocy.
Po pewnym czasie dziewczyny skierowały nas do sypialni, żebyśmy razem odpoczęli. Pokazały Maciejowi jak pomagać mi przetrwać skurcze, które w tamtym momencie były już długie i intensywne. Wytrwaliśmy tak przez około pół godziny i to był czas regeneracji przed finalną akcją.
Kolejnym krokiem było wejście do basenu. Woda dawała niebywałą ulgę między skurczami – mogłam w wygodnej pozycji odpocząć a ciepło koiło zmęczone już wtedy ciało. Skurcze były odczuwalnie lżejsze i łatwiej było skoncentrować się na dobrym oddechu. Maciej dbał o mnie jak o księżniczkę – podawał mi wodę, przykładał zimne okłady do czoła – wszystkie te gesty przynosiły ukojenie i dawały poczucie najlepszego zaopiekowania.
Nie minęło zbyt wiele czasu kiedy poczułam skurcze parte i usłyszałam, że jeszcze chwilka i będę tulić naszego synka.
Kiedy przyszedł ten moment, Karolina i Kasia nieustannie dbały o to bym dobrze oddychała. Starałam się całą uwagę skupić na tym co czuję i na tym co mówią do mnie dziewczyny. Przyjęłam pozycję „w kucki” i w ciągu kilku chwil, wciąż intensywnie oddychając urodziłam Stefanka.
Radość jaka ogarnęła nas wszystkich jest niemożliwa do opisania. Cały przekrój emocji, okrzyki radości i zachwytu wypełniły nasz dom.
Trudno ubrać w słowa to co działo się chwila po chwili od poranka do godziny 3.30 kiedy Stefanek już był z nami.
Chciałabym aby z tego dzielenia się wybrzmiało dziękczynienie za ten cud. Cud narodzin w najpiękniejszych okolicznościach, w naszym domu, w atmosferze intymności i spokoju, w towarzystwie ukochanego męża i wspaniałych kobiet – Karoliny i Kasi.
Maciej, dziękuję za to, że jesteś moim najlepszym przyjacielem. Za to, że mogliśmy razem rozsmakować się w czasie oczekiwania na narodziny naszego synka. Za Twoją odwagę i spokój. Za to, że przez wiele godzin słyszałam jak szepczesz mi do ucha słowa modlitwy.
Kasiu, Karolino chcę dziękować za Waszą misję i pasję, za Waszą relację zaufania, która dała nam poczucie bezpieczeństwa. Za Waszą komunikację pełną szacunku do siebie i do nas. Za ciepłe głosy, miękkie słowa i silne ręce, na których można było się oprzeć, które można było ściskać do woli. Za każdy wspólnie przeoddychany skurcz. Za czas po narodzinach kiedy razem mogliśmy wdychać atmosferę miłości i świętowania narodzin Małego człowieka.
Za wasze odwiedziny w kolejnych dniach, opiekę i rozmowę.
Dziękuję Bogu za przywilej bycia mamą i piękny poród. Codziennie przywołuję wspomnienia tej nocy i mam zamiar je pielęgnować by nie straciły koloru z upływem czasu. Tamta noc jest dla mnie źródłem siły i potwierdzeniem tego, że Bóg wyposażył nas kobiety w niewiarygodną siłę i moc – moc dawania życia.
– Martyna